martach |
~:Friends:~ |
|
|
Dołączył: 14 Lip 2006 |
Posty: 1202 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Mnie obecna sytuacja nie dziwi. 10, 15 lat temu było identycznie, psy były oddawane, w gazetach roiło się od ogłoszeń typu: alergia, dziecko, wyjazd, to sztandarowe wymówki. Obecnie coraz więcej osób decyduje się na psa rasowego z racji polepszenia statusu życiowego Polaków (wiadomo, snobizm wymaga odpowiedniego ukształtowania wizerunku, pies nie może być zwykły, musi mieć papiery). Rożnica polega na tym, że 15 lat temu większość nie miała jeszcze internetu w domu i to co się działo w telegazecie lub w prasie, dzieje się teraz w sieci. Dlatego tak dużo psów z papierami szuka domu. W tej materii nie zmieniła się chęć posiadania samochodu, a jedyni marka...
Sama miałam psa z takiego ogłoszenia, ulitowałam się nad starą bulką (wiele lat temu) i sama raz szukałam mojemu psu domu.
Wiem jak to jest wziąć psa po przejściach, oddać psa i wychowywać z dzieckiem. Znam problematykę z każdego punktu i wiele jestem w stanie zrozumieć.
Hodowcy (nie chodoffcy) doskonale wiedzą jak przesiać w nawale emaili i zapytań osoby odpowiedzialne. Czasem wystarczy jeden email, jeden telefon i wiadomo, że tej konkretnej osobie nie wolno sprzedawać psa, choćby srał dolarami.
Hodowcom nie trzeba tego mówić.
Problemem nie są stafiki, które swoim temperamentem nie przewyższają innych terrierów a jedynie siłą. Osobiście uważam, że stafiki charakteryzuje specyficzna równowaga między byciem terierem a buldogiem. Stafik odpowiednio wychowany jest w domu psem spokojnym, terier budzi się w nim na dworze. Jeśli ktoś nie utrwalił u swojego psa tej równowagi, to jego problem. U mnie w domu czas, ilość i jakość aktywności dyktuję ja, nie psy. To jest konieczne, aby normalnie funkcjonować w mieszkaniu, do tego z dziećmi. Moje psy NIGDY nie warknęły na człowieka, NIGDY nie obszczekały i NIGDY nie pokazały zębów. Jeśli jakikolwiek stafik będzie na mnie ujadał, w jakiejkolwiek sytuacji, nigdy takiej hodowli nie polecę. To jest w mojej ocenie niedopuszczalne właśnie ze względu na ciemną przeszłość rasy i jej ogólne dobro.
Inaczej ma się kwestia stosunku psa do psa, nie można gniewać się na pupila za to, że ma antypatie albo jest samcem ze swoim haremem (często wyimaginowanym) czy zwyczajnie jest zestresowany sytuacją (wystawy). Stafik pod tym względem nie różni się od przeciętnego kundla, nie szuka powodów do walki ani zaczepki ale też nie da sobie w kaszę dmuchać. Taki jest też byle jamnik z klatki obok. Tak jak napisała Vectra, stafik to przede wszystkim pies.
Problemem są ludzie, którzy nieodpowiedzialnie nabywają psy. Zawsze tak było, ludzie zawsze brali do domu psy nie dowiadując się wcześniej co to znaczy. Tylko kiedyś brali kundla bo się sąsiadce oszczeniła przypadkiem suka, a teraz kupują na giełdzie niby-rasowego albo z rodowodem, ponieważ ich stać. Polacy strasznie psy kochają, ale ta miłość jest głupia. Mentalnie dalej jesteśmy w średniowieczu.
Jeśli ktokolwiek z posiadających stafika hoduje inne rasy wie, że podobny problem dotyka wszystkie grupy. Nie inaczej jest np. w grzywaczach. Owszem, wystarczy pokurcza kopnąć w dupę i po problemie, co nie znaczy, że psy te, z papierami nie lądują w schroniskach, Wyobrażacie sobie łysego grzywka w schroniskowym kojcu? A jednak...
Nie ma takiego psa, który wychowa się sam. Nie ma takiego psa, który byłby dobry dla każdego. Nie ważne, czy nazywa się stafik czy owczarek.
Stafiki są fantastyczne, można spokojnie polecić ludziom ODPOWIEDZIALNYM.
Korzystając z okazji chciałam wrzucić trochę prywaty. Jestem bardzo wdzięczna Patrycji (Patrilla) za to, że tak wspaniale zajęła się Rudą, kiedy ja nie mogłam. To jest przykład odpowiedzialnej osoby, wymarzonego właściciela, idealnego miejsca dla stafika. Patrycja miała doświadczenie i jak widać, skorzystała z tej wiedzy.
Dziękuję także Ani (Anilla), która nigdy wcześniej nie miała bullowatego, ale przygotowała się na to aż dwa lata! Doskonale radzi sobie z samcem tej rasy, wychowuje i psa i dziecko, jak widać można.
Podobnie Kristine, która lecąc do mnie po suczę wiedziała o stafikach więcej, niż ja kupując Penny 6 lat temu. Nigdy nie miała wcześniej psa, dlatego szkoli się pod okiem profesjonalistów.
Przytoczyłam te przykłady nie bez powodu. Każda z właścicielek jest przedstawicielem innego typu posiadaczy, z różnym doświadczeniem, ale wszystkie są odpowiedzialne i radzą sobie doskonale.
Każdemu hodowcy i sobie życzę tylko takich właścicieli.
Szkodliwa jest każda przesada, jak napisał Sebastian. I polecanie stafika wszystkim i wszędzie i robienie z niego mordercy troglodyty.
To moje zdanie |
|